Niby nic, dzwonek rowerowy o 'nieprzeraźliwym dźwięku'. Wydawało by się, że trudno poprawić tak oczywisty pomysł. A tu proszę, Holendrzy potrafią. Kłopot z tradycyjnym dzwonkiem polega na tym, że od podjęcia decyzji o uruchomieniu dzwonka do faktycznego wykonania tej czynności mija całkiem sporo czasu podczas którego rowerzystka (lub rowerzysta) lokalizuje wzrokiem dzwonek i sięga do niego dłonią. W tym czasie jej (jego) pojazd pokonuje kolejne cenne metry. A gdyby tak dzwonić dzwonkiem niemal odruchowo, bez potrzeby patrzenia na to, co się zamierza zrobić?
Zapraszam do lektury.
Okazuje się, że można udoskonalić dzwonek. Jedną z propozycji jest dzwonek, który umieszczony jest na rurze kierownicy, współosiowo z rurą, wokół tej rury. Na swoje potrzeby nazwałem go 'dzwonkiem obrotowym'. Napycha się go po prostu tak samo, jak chwyt ('rączkę') kierownicy. Po napchnięciu bezpośrednio sąsiaduje z chwytem kierownicy, dzięki czemu sięgnięcie do dzwonka nie wymaga specjalnej uwagi i może być wykonane bez rozpraszania uwagi. Dzwonek dzwoni niezależnie od tego, w którą stronę obracam jego część zewnętrzną.
Dzwonek składa się z dwóch części: wewnętrznej, napychanej na rurę kierownicy i zewnętrznej, która służy do uruchamiania efektu dzwonienia. Zewnętrzna część jest obracana względem wewnętrznej.
Pewną wadą jest cena tego gadżetu: 30 pln (2012), czyli mniej więcej dwa razy więcej od rozwiązań tradycyjnych. Ale nadal jest to tylko 30 pln, czyli koszt dwóch paczek papierosów?
Na poniższym filmiku można zobaczyć jak działa i usłyszeć jak dzwoni taki właśnie dzwonek Gazelle.